«Dzieła sztuki» duchownego, który dopuścił się nadużyć, znajdujące się w kościołach, klasztorach i kaplicach powinny zostać usunięte w celu uszanowania ofiar.
To właśnie odbywa się na terenie Francji i wkrótce może mieć miejsce także w innych miejscowościach, w których znalazły się artefakty artystyczne autorstwa księży, którzy popełnili przestępstwa seksualne i wykorzystywali swe niestabilne ofiary. Debata, która rozpoczęła się całkiem bezgłośnie, nabrała obecnie rozpędu i rozbrzmiewa także poza granicami Francji.
Wszystko zaczęło się w Charly, na południe od Lyonu, gdzie burmistrz owego małego miasteczka ogłosił, że witraże w kościele zostaną usunięte. U źródeł tej drastycznej decyzji leży gorzkie odkrycie, które dopiero niedawno wyszło na jaw w wyniku śledztwa: autor witraży – zmarły w roku 1994 ksiądz Louis Ribes – dopuścił się za życia aktów pedofilii, które w różnych okolicznościach zostały zatuszowane przez jego przełożonych.
Od ponad roku, jego ofiary, wszystkie już dorosłe, domagają się usunięcia tychże artefaktów artystycznych z kościołów w regionie i tym sposobem uformował się rodzaj ruch Cancel Culture w wersji kościelnej – celując w najbardziej makroskopijny i nadzwyczajny przypadek, jaki obecnie wychodzi na jaw, tj. ten dotyczący Towarzystwa Jezusowego, odbijający się echem w Watykanie i sięgający także postaci papieża. Chodzi o znanego na całym świecie jezuickiego «artystę» ojca Marko Rupnika, oskarżanego przez liczne zakonnice, a także świeckie kobiety o molestowanie i przemoc. Jego mozaikowe dzieła sztuki zdobią największe światowe sanktuaria: Lourdes, San Giovanni Rotondo, kaplicę seminaryjną na Lateranie, a także Kaplicę Maryjną papieża Wojtyły we wnętrzu Pałacu Apostolskiego.
Pomimo licznych skarg kierowanych do władz watykańskich i jednogłośnego potępienia przez trybunał Kongregacji Nauki Wiary w roku 2020, Rupnik w rzeczywistości został “ułaskawiony” przez “władze wyższe” – co zaingurowało nierozwiązaną do tej pory zagadkę, dotyczącą pytania, kto skasował orzeczenie o winie Rupnika (czy zrobił to kardynał Ladaria, jezuita, prefekt dykasterii – który z reguły nigdy nie działa samodzielnie w obliczu szczególnie poważnych spraw – czy też papież Franciszek).
Papież w wywiadzie dla amerykańskiej agencji AP odrzucił jednak wszelkie insynuacje, podkreślając, że sprawa ta sprawiła mu jedynie ból: “Dla mnie to była niespodzianka, doprawdy. To, osoba, artysta na takim poziomie, dla mnie było to wielkie zaskoczenie i rana”.
(O istotnych szczegółach wspomnianego wywiadu poniżej:)
Tymczasem dylemat, czy pozostawić na miejscu artefakty artystyczne księży oskarżonych o nadużycia, czy też nie, pozostaje dojmujący. Czy słuszne jest demontowanie dzieł sztuki? – We Francji to pytanie staje się poważne. Od ponad pięciu lat grupa ofiar księdza Louisa Ribesa naciska na usunięcie obrazów i witraży tego człowieka, znanego przed śmiercią jako “Picasso kościołów”. Od roku 2021 co najmniej 60 osób oskarżyło go o nadużycia seksualne i gwałty popełnione w latach ’70 i ’80 w diecezjach Lyon, Grenoble-Vienne i Saint-Etienne. Oczywiście Kościół przyznał się do zbrodni, ale niektóre gminy ociągają się z demontażem prac, głównie ze względów finansowych. W Charly, na południe od Lyonu, burmistrz zgodził się na usunięcie witraży.
“To daje satysfakcję” – powiedział Luc Gemet, lat 59, ofiara księdza. Opowiedział francuskiej prasie, że między ósmym a czternastym rokiem życia, podczas uczęszczania do seminarium w Vienne-Estressin, ksiądz “prosił nas o rozebranie się, żeby mógł nas narysować”. To był pretekst, żeby nas dotykać albo gwałcić, a ze szkiców robił obrazy”. Skargi, które Luc (jak i inni) składał do władz, nie przynosiły żadnego efektu. Prace księdza Louisa Ribesa były wystawiane w wielu kościołach regionu. “Wszystkie ofiary wiedzą, jak to było realizowane, rozpoznają siebie na obrazach. Gdy zobaczyłem owe obrazy byłem w szoku, dopiero po trzech dniach doszedłem do siebie. Pogrążyło mnie to z powrotem w tamtej obrzydliwości”.
Poszkodowani zebrali ponad 14 000 podpisów i nie zamierzają poprzestać na tym. Dotychczas trzy diecezje – Lyon, Saint-Étienne i Grenoble – zgodziły się na demontaż dzieł. Kto wie, czy podobny los nie spotka międzynarodowych prac ojca Rupnika.
W Watykanie wiadomo, że Rupnik przez wiele lat działalności artystycznej cieszył się wpływowymi przyjaźniami oraz protekcjami, począwszy od kardynała Angelo De Donatisa, wikariusza diecezji rzymskiej. Jezuici z Towarzystwa Jezusowego podsumowali niedawno bolesną sprawę, zaznaczając, że wszczęli już wstępne dochodzenie, które ma rzucić światło na oskarżenia o “molestowanie seksualne i rozgrzeszenie wspólnika (…) w grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu”. Już w roku 2019 w wyniku wstępnego dochodzenia stwierdzono, że “zarzuty są wiarygodne”, a pakiet został przesłany do Kongregacji Nauki Wiary; jednocześnie w styczniu 2020 roku nałożono na Rupnika “prewencyjne środki ograniczające”. O dziwo jednak, kilka tygodni później Rupnik otrzymał niewytłumaczalne zadanie wygłoszenia kazania podczas rekolekcji duchowych Kurii Rzymskiej w pierwszy piątek Wielkiego Postu. Dziś, nikt nie potrafi wyjaśnić przyczyn, ani określić genezy takiego działania. Wreszcie w maju, mimo jednogłośnego wyroku winy wydanego przez Kongregację Wiary, słoweński jezuita został ułaskawiony i od tamtej pory Rupnik nadal prowadzi wykłady na całym świecie, rekolekcje duchowe i przyjmuje inne ważne zlecenia artystyczne, aby udekorować miejsca kultu swoimi złotymi mozaikami.
No cóż, protegowani artyści są jacy są, i nie może być inaczej skoro kolejni papieże tolerują w Watykanie satanistyczną w swej istocie aulę Pawła VI, i zasiadają na tle rzeźby będącej widzialną manifestacją Antychrysta.
"Mi piace""Mi piace"